Zamiast mojego zwykłego szybkiego wyboru, postanowiłam spontanicznie wybrać własne liczby. Wybrałam miesiąc i dzień urodzenia: 3 i 16. Urodziny mojej mamy: 12. Urodziny mojego taty: 21. Urodziny Marthy: 9. I urodziny Charlotte: 30. Sześć liczb reprezentujących najważniejsze osoby w moim życiu – nawet te, które mnie zawiodły.
Tego wieczoru zamówiłam jedzenie na wynos z mojej ulubionej tajskiej restauracji, otworzyłam butelkę wina, które Charlotte dała mi w prezencie urodzinowym, i ułożyłam się na spokojny wieczór w samotności. Losowanie loterii było o 20:00, ale ledwo zwracałam na nie uwagę, przeglądając media społecznościowe, widząc posty znajomych, którzy obchodzili o wiele bardziej ekscytujące urodziny niż ja.
O 8:30 przypomniałem sobie o biletach i leniwie sięgnąłem po telefon, żeby sprawdzić numery, jak zwykle niczego się nie spodziewając. Pierwsza liczba pasowała: 3. Uśmiechnąłem się lekko. Druga pasowała: 16. Tętno mi lekko przyspieszyło. Trzecia liczba: 12. Czwarta: 21. W tym momencie pociły mi się dłonie. Piąta liczba: 9. Wstrzymywałem oddech. Szósta i ostatnia liczba: 30.
Wpatrywałem się w telefon przez coś, co wydawało się wiecznością. To nie mogło być prawdą. Musiałem coś źle przeczytać. Sprawdzałem raz po raz. Włączyłem telewizor i przewinąłem do losowania na żywo. Patrzyłem, jak każda z moich liczb pojawia się na ekranie – jedna po drugiej. Ręce trzęsły mi się tak bardzo, że upuściłem pilota.
„Nie ma mowy” – szepnąłem do pustego mieszkania. „Nie ma mowy”.
Według strony internetowej loterii, byłem jedynym zwycięzcą 47 milionów dolarów. Po opodatkowaniu kwota ta wyniosłaby około 28 milionów dolarów – nieprawdopodobna suma dla kogoś, kto wcześniej tego dnia cieszył się z kuponu na 10% zniżki na proszek do prania.
Tej nocy w ogóle nie spałem. Zamiast tego spędziłem godziny, szukając w internecie zwycięzców loterii. To, co znalazłem, było niepokojące: historie zwycięzców, których życie rozpadło się po niespodziewanym losie; rodziny rozdarte przez chciwość; przyjaciele i dalecy krewni pojawiający się znikąd z łzawymi historiami i wyciągniętymi rękami; zwycięzcy, którzy zbankrutowali w ciągu pięciu lat – jeszcze bardziej nieszczęśliwi niż przed wygraną. W jednym z artykułów loteria została nazwana „najszybszą drogą do utraty wszystkiego, na czym ci zależy”.
Gdy słońce wzeszło, podjęłam decyzję. Odbiorę pieniądze, ale nikomu o tym nie powiem – ani rodzicom, ani rodzeństwu, ani nawet Charlotte. Przynajmniej nie od razu. Potrzebowałam czasu, żeby to wszystko przemyśleć, żeby ułożyć plan, żeby zrozumieć, co te pieniądze będą oznaczać dla mojego życia, zanim wszyscy zaczną mi dyktować, co mam z nimi zrobić.
Tego ranka po raz pierwszy od trzech lat zadzwoniłam do pracy, żeby zgłosić chorobę i umówiłam się na spotkanie z Philipem Montgomerym, prawnikiem specjalizującym się w planowaniu finansowym i prawie spadkowym. Jego biuro mieściło się w wieżowcu w centrum miasta. Siedząc w poczekalni w zwykłych ubraniach, ściskając torebkę z wygranym losem, czułam się jak oszustka.
„Pani Wilson” – powitał mnie Philip, wyciągając rękę. Miał pięćdziesiąt kilka lat, siwiejące włosy i życzliwe oczy za drogimi okularami. „W czym mogę dziś pomóc?”
Wziąłem głęboki oddech i położyłem bilet na jego biurku. „Muszę wiedzieć, jak to odebrać, żeby nikt się nie dowiedział, że to ja”.
Jego oczy na chwilę się rozszerzyły, gdy badał bilet, po czym skinął głową z profesjonalizmem. „Rozumiem. Cóż, trafiłeś we właściwe miejsce”.
Przez kolejne dwie godziny Philip objaśniał mi dostępne opcje. W naszej loterii stanowej zwycięzcy mogli odbierać nagrody za pośrednictwem trustów lub podmiotów prawnych, które chroniłyby ich tożsamość. Przedstawił proces zakładania trustu ślepego, zasady opodatkowania i wagę zgromadzenia zespołu doradców finansowych, którzy pomogliby w zarządzaniu tak dużą sumą.
„Największym błędem, jaki popełniają zwycięzcy”, powiedział mi, „jest zbyt szybkie informowanie zbyt wielu osób. Kiedy już to się stanie, nie ma już odwrotu”.
Skinęłam głową, czując ulgę, że mój instynkt mnie nie zawiódł. „Chcę to zrobić dobrze. Nie chcę, żeby te pieniądze zrujnowały mi życie”.


Yo Make również polubił
Dlaczego kobiety krzyżują nogi, gdy siedzą? Perspektywy psychologiczne
Ośmioletni chłopiec uratował dziecko z zamkniętego samochodu, został zrugany za spóźnienie — ale potem wydarzyło się coś nieoczekiwanego
Jeden ziemniak w Twoim samochodzie może uratować Ci życie – oto dlaczego!
Porada kominiarza, jak utrzymać ogień w kominie PRZEZ CAŁĄ NOC.