Zwykły dzień młodej kobiety przerodził się w prawdziwą historię detektywistyczną. Nowo zainstalowane kamery bezpieczeństwa, o których nie wiedziała jej teściowa, były świadkami nieoczekiwanych zdarzeń. Podczas nieobecności właściciela, teściowa weszła do mieszkania z kluczami pod wiarygodnym pretekstem „podlewania kwiatów”.
Tego wieczoru, przeglądając nagranie, synowa nie mogła uwierzyć własnym oczom. To, co zobaczyła, było tak szokujące, że musiała powiadomić organy ścigania.
Lidia Romanowna Tarasowa zawsze uważała się za centrum wszechświata, a przynajmniej wszechświata swojego syna Igora. 56-letnia kobieta z idealnie ufarbowanymi na kasztanowo włosami i perłowym naszyjnikiem, nosiła tytuł „Matki Bohaterki” jak medal na piersi. Dla niej macierzyństwo nigdy się nie skończyło, a zwłaszcza prawo do inspekcji, kontroli i interwencji.
„Igorze, w ogóle nie myślisz o bezpieczeństwie?” mruknęła, przerzucając papiery w szafie syna, podczas gdy on po raz kolejny próbował bronić niezależności swojego i Tatiany mieszkania. „A co, jeśli coś ci się stanie? Co, jeśli Tania zemdleje? Kto ci pomoże?” „Mamo, mamy po 30 lat, jakoś damy radę” – westchnął Igor, ale jego wzrok zdradzał już nieuchronną kapitulację. Igor Tarasow, inżynier oprogramowania średniego szczebla, odziedziczył po matce uparty podbródek, ale nie jej żelazną wolę.
Małżeństwo z Tatianą, nauczycielką szkoły podstawowej o bystrym spojrzeniu i niezależnym duchu, było jego pierwszym poważnym aktem nieposłuszeństwa. Matka od początku nie lubiła Tatiany; była zbyt niezależna, nieugięta i przebiegła. „Chcę tylko mieć zapasowy klucz, powoli i cierpliwie, jak dziecko” – wyjaśniła Lidia Romanowna – „żeby móc szybko przyjść z pomocą, gdyby coś się stało”.
„Nie wtargnę do ciebie bez zaproszenia”. Tatiana, stojąc w drzwiach kuchni, tylko mocniej skrzyżowała ramiona na piersi. Przez dwa lata małżeństwa nauczyła się już, że słowom teściowej nigdy nie można ufać.
„Igorze, pamiętasz, jak przyszła nas odwiedzić, kiedy byliśmy na wakacjach, i przestawiła wszystkie meble w salonie?” – przypomniała mężowi. „Właśnie miałeś fatalne feng shui, kochanie” – odparła Lidia Romanowna, zaciskając usta. „Martwię się o twoje zdrowie”.
„Poza tym, to mieszkanie Igora; dostał je, zanim wyszłaś za mąż”. „Teraz jest nasze” – poprawił ją Igor, ale jego głos nie brzmiał tak pewnie, jak chciałaby Tatiana. Tego wieczoru klucze rzeczywiście trafiły do torebki Lidiji Romanownej.
Igor ustąpił po godzinie wyczerpujących wyrzutów, wspominając choroby z dzieciństwa i nieprzespane noce matki przy jego łóżku. „Rozumiesz, że to tylko formalność” – usprawiedliwiał się przed żoną, gdy drzwi zamknęły się za teściową; mało prawdopodobne, żeby weszła bez pytania. Tatiana tylko uśmiechnęła się smutno, przeczuwając nieuniknione.
Pierwsza nieplanowana wizyta miała miejsce tydzień później. Lidia Romanowna wybrała moment, gdy Igor był w pracy, a Tatiana spóźniła się na zebranie kadry w szkole. Weszła do mieszkania z poczuciem prawowitej właścicielki, która dokonuje inspekcji jej nieruchomości.
„Muszę się upewnić, że chłopak je prawidłowo” – mruknęła, kierując się prosto do lodówki. Lodówka wzbudziła w niej mieszane uczucia. Z jednej strony była pełna, co było dobre.
Po drugiej stronie znajdowały się potrawy, które Lidia Romanowna uważała za przekąskę – awokado, ser pleśniowy, jogurty z niemożliwymi do zidentyfikowania składnikami. Parsknęła pogardliwie, odkrywając pojemniki z napisami „Obiad Igora, środa” i „Obiad Igora, czwartek”. „To jak przedszkole, szczerze mówiąc” – mruknęła, otwierając jeden z pojemników i wąchając zawartość.
„Hmm, nieźle jak na amatora. Ale za mało soli”. Metodycznie przeszukując kuchnię, dotarła do zamrażarki.
Wśród worków z mrożonymi warzywami odkryła coś, co sprawiło, że jej serce zabiło mocniej – kopertę, owiniętą w folię i starannie schowaną za workami z mrożonymi wiśniami. „Co my tu mamy?” – mruknęła Lidia Romanowna, wyjmując znalezisko. Wewnątrz koperty znajdowały się starannie złożone banknoty, około 30 000 rubli.
„No, no, no” – kobieta uśmiechnęła się drapieżnie, licząc pieniądze. „Zapasy po mężu? A może wspólny fundusz awaryjny? Tak czy inaczej, nierozsądnie jest trzymać pieniądze w zamrażarce. Zawilgotnieją, prawda?”
Zrobiła zdjęcie koperty telefonem, po czym odłożyła ją na miejsce, ostrożnie przywracając zamrażarce jej pierwotny stan. „Muszę zapytać Igora, czy wie o tych pieniądzach” – postanowiła, przechodząc do kolejnego etapu inspekcji. W sypialni jej uwagę przykuła garderoba Tatiany.
Lidia Romanowna z ciekawością przeszukiwała wieszaki z sukienkami i bluzkami, oceniając jakość tkanin i fasony. Jedna sukienka, szmaragdowozielona z cienkim paskiem, szczególnie przykuła jej uwagę. „Wow! MaxMara!” – wykrzyknęła, patrząc na metkę.
„Niezbyt tanio jak na nauczycielkę. Ciekawe, ile zarabiasz, moja droga!” Lidia Romanowna, działając pod wpływem nagłego impulsu, zdjęła sukienkę z wieszaka i podniosła ją do siebie, przyglądając się swojemu odbiciu w lustrze.
Nadal miała dobrą figurę, talię nienaruszoną, choć oczywiście przez lata tu i ówdzie dorzuciło jej się kilka centymetrów. „Właściwie to nawet lepiej na mnie leży” – pomyślała, rozpinając sukienkę. „Chcę ją przymierzyć”.
Minutę później wirowała przed lustrem, podziwiając, jak szmaragdowy materiał podkreśla jej figurę, wciąż doskonałą jak na jej wiek. Sukienka była trochę ciasna w biuście, ale ogólnie leżała dobrze. „Muszę znaleźć coś takiego dla siebie” – postanowiła Lidia Romanowna – „tylko o rozmiar większą”.
Ostrożnie odkładając sukienkę na miejsce, zwróciła się w stronę szafek nocnych. W szufladzie stolika nocnego Tatiany odkryła kilka książek o psychologii związków, takich jak „Toksyczne teściowe” i „Jak uratować małżeństwo, gdy matka męża je rujnuje”. Lidia Romanowna westchnęła z oburzeniem.
Zamiast normalnie się komunikować, czyta te bzdury. Nic dziwnego, że nastawia Igora przeciwko mnie. W szafce nocnej Igora znalazłem rachunki za instalację monitoringu i instrukcję obsługi kamer.
„Kamery?” Lidia Romanowna zmarszczyła brwi. „Po co im kamery?” Uważnie rozejrzała się po korytarzu i zauważyła małe urządzenie w kącie, prawie niewidoczne za ozdobną lampą.
Serce zabiło jej mocniej, ale kolejny dokument w szufladzie ją uspokoił – raport o awarii systemu z zeszłego tygodnia. „Więc nie działa?” odetchnęła z ulgą. „Dobrze, inaczej byłoby niezręcznie”.
Ostatnim przystankiem kontroli było biurko Igora, gdzie w szufladzie znaleziono kilka ważnych dokumentów – polisy ubezpieczeniowe, wyciągi bankowe, akty małżeństwa. Lidia Romanowna uważnie przeglądała każdy dokument, fotografując najciekawsze na telefonie, żeby mieć je w pamięci. „Nieważne, Igor wkrótce się opamięta i przestanie ukrywać przede mną swoje finanse” – mruknęła.
„Czas iść, zanim ten parweniusz wróci”. Przed wyjściem Lidia Romanowna jeszcze raz sprawdziła, czy wszystko wróciło na swoje miejsce, a nawet wytarła klamki serwetką, żeby nie zostawić odcisków palców. Ostatnie spojrzenie na mieszkanie i drzwi cicho zamknęły się za jej troskliwą teściową.
„Jestem pewna, że ktoś był w mieszkaniu” – powiedziała Tatiana wieczorem, rzucając podejrzliwe spojrzenie po salonie. „Patrz, mój szalik nie wisi tak, jak go zostawiłam”. „Tanyo, czy już wpadłaś w paranoję?” Igor machnął na nią zmęczonym gestem, opadając na sofę.
„Nikt tu nie wchodził. Może Skwoźniak?” „Skwoźniak nie otwiera zamrażarki i nie dotyka moich sukienek” – uparcie protestowała Tatiana.
„Zielona sukienka pachnie perfumami twojej matki. Nigdy nie używam tak słodkich zapachów”. Igor zamknął oczy i wziął głęboki oddech.
„Nie mówmy o tym teraz, dobrze? Miałam okropny dzień w pracy. Trzy bakfixy i spotkanie z klientem. Chcę tylko zjeść kolację i odpocząć”.
„Kiedy kamery zostaną naprawione?” – zapytała Tatiana, zmieniając temat. „Fachowiec obiecał w przyszłym tygodniu. Proszę się nie martwić, wkrótce wszystko będzie działać i będziemy mogli monitorować mieszkanie przez aplikację”.
Tatiana skinęła głową, ale w głębi duszy nie czuła ulgi. Wiedziała, że Lidia Romanowna nie poprzestanie na jednej wizycie. A najgorsze było to, że nie mogła udowodnić swoich podejrzeń mężowi, który wciąż ślepo wierzył w dobre intencje matki.
„Ciekawe, co powie twoja mama, kiedy ją złapiemy na kamerze?” – zapytała nagle Tatiana. „Mama nigdy nie wejdzie bez pytania” – warknął Igor. Obiecała…
Yo Make również polubił
Domowe kulki Raffaello z mlekiem skondensowanym – prosty i pyszny przepis
Falangio, „roślina pająkowata”, która oczyszcza powietrze w domu
Jak wyczyścić pokrętła kuchenki w 2 minuty, aby lśniły czystością
Nie wyrzucaj skorupek jajek. Zamiast tego powieś je w ogrodzie. Oto dlaczego