Obudziła się, słysząc głos. Victor rozmawiał przez telefon, stojąc na korytarzu. Zegar wskazywał wpół do drugiej w nocy.
„Wszystko idzie zgodnie z planem” – usłyszał stłumiony głos. „Jutro się tego pozbędziemy. Nie, ona niczego nie podejrzewa”.
Zrób tak, jak się umówiliśmy. Anna zamarła, nie rozumiejąc, co się dzieje. Wiktor wrócił do sypialni, a ona udawała, że śpi.
Coś było nie tak z jego słowami, z jego tonem, ale jej pogrążony w smutku umysł odmawiał analizy. Rano obudziły ją odgłosy kroków i szelest tektury. Victor przyniósł do sypialni złożone pudełko z materiałami do cerowania i postawił je przy łóżku.
„Dzień dobry” – powiedział rzeczowym tonem. „Już wszystko załatwiłem. Przeprowadzka odbędzie się pojutrze”.
Dzisiaj i jutro musimy wszystko spakować. Położył kartkę papieru na łóżku. „To lista rzeczy do spakowania”.
Zaznaczyłam, co można oddać, a co wyrzucić. Nie zapomnijcie sprawdzić jej szafy i biurka. Anna drżącymi rękami wzięła listę.
Było tam wszystko, od ubrań po podręczniki, od pościeli po zdjęcia na ścianach. „Victor, nie mogę!” – załamał się jej głos. „Minęły dopiero 24 godziny”.
Jak możesz to przyspieszyć? Twarz jej męża wykrzywiła się, a on podniósł ostry głos. „Przestań kurczowo trzymać się przeszłości. Musimy iść naprzód”.
„Myślisz, że jestem łatwa? Myślisz, że nie cierpię?” Coś zimnego, obcego błysnęło w jego oczach, sprawiając, że Anna drgnęła. Nigdy wcześniej nie mówił do niej takim tonem. Zauważywszy jej reakcję, Victor natychmiast złagodniał, usiadł obok niej i objął ją ramieniem.
„Przepraszam, ja też się martwię. Ale to pomoże nam obojgu. Im szybciej pozbędziemy się tego przypomnienia, tym łatwiej będzie zagoić ranę”.
Zaufaj mi. Anna skinęła głową, niezdolna do sprzeciwu. Może miał rację? Może to był jakiś męski sposób radzenia sobie ze smutkiem? Po śniadaniu, którego nie mogła zjeść, zadzwonił dzwonek do drzwi.
Nina Pietrowna, sąsiadka z pierwszego piętra, stała na progu z dużym ciastem w dłoniach. „Aneczko, kochanie!” – przytuliła ją starsza kobieta. „Jakiż to smutek! Jakiż to straszny smutek! Przyniosłam to ciasto”.
Nabożeństwo żałobne. Obyś miała siłę, moja droga? Anna zaprowadziła sąsiadkę do kuchni i nastawiła czajnik. Nina Pietrowna powiedziała coś pocieszającego, ale jej słowa trafiły w próżnię.
Wychodząc na korytarz po cukier, usłyszała stłumioną rozmowę w salonie. „I udało im się wykupić ubezpieczenie przed…” „Cisza!” – przerwał jej gwałtownie Victor. Anna zamarła.
„Jakie ubezpieczenie? O czym oni mówią?” Ale kiedy wróciła, rozmowa zeszła już na inny temat. Po wyjściu sąsiada Victor powiedział, że idzie do biura. Musi załatwić formalności.
Na urlopie z powodu sytuacji rodzinnej. Anna, sama, powoli weszła po schodach do pokoju córki. Pokój Mariny był jasny, z niebieskimi ścianami i białymi meblami.
Plakat jej ulubionego zespołu, zdjęcia z przyjaciółmi, stos podręczników na biurku. Wszystko jak zwykle. Jakby jej córka wyszła tylko na chwilę i zaraz wróci.
Anna usiadła na łóżku i przesunęła dłonią po narzucie. Ile razy siedziała tu, rozmawiając z córką o szkole, chłopakach, przyszłości? Marina chciała zostać biologiem, badać zwierzęta morskie.
„Wyobraź sobie, mamo, że będę mogła pływać z delfinami prosto w pracy!” Jej czysty głos zdawał się wciąż rozbrzmiewać echem w pokoju. Anna z ciężkim westchnieniem otworzyła szafę i zaczęła machinalnie składać ubrania do toreb. Każda rzecz przywoływała jakieś wspomnienie.
Oto sukienka, którą Marina miała na sobie na zakończeniu dziewiątej klasy. Oto szalik, który razem wybrały zeszłej zimy. Anna wyciągnęła niebieską jedwabną sukienkę, ulubioną Mariny.
Kupiła ją za pierwszą wypłatę z letniej pracy. „Patrz, mamo, wygląda jak ta aktorka z serialu!” Anna przycisnęła sukienkę do twarzy, wdychając subtelny zapach córki, mieszankę jej perfum i czegoś nieuchwytnie znajomego. Victor wszedł bez pukania.
Widząc Annę w sukience, zmarszczył brwi i szybko podszedł, wyrywając jej materiał z rąk. „I tak nikt tego już nie potrzebuje! Nie zadręczaj się!”. Wrzucił sukienkę do otwartego worka na datki i wyszedł, nie czekając na odpowiedź. Anna pozostała na miejscu, wpatrując się w zamykające się drzwi.
Coś się działo. Coś, czego nie rozumiała. Jej wzrok padł na szkolny plecak Mariny, porzucony przy stole.
Anna przyciągnęła go do siebie i rozpięła. W środku były podręczniki, zeszyty i piórnik z kolorowymi długopisami. Wszystko takie zwyczajne.
Taka żywa. Wyciągnęła podręcznik do biologii, najbardziej podniszczony, z mnóstwem zakładek. Marina uwielbiała ten przedmiot.
Przerzucając strony, Anna zauważyła w środku kartkę papieru. Niezapisaną notatkę, złożoną na cztery. Rozkładając ją, Anna zobaczyła pismo córki, nierówne, jakby pisała je w pośpiechu albo w stanie zdenerwowania.
„Mamo, jeśli to czytasz, zajrzyj natychmiast pod łóżko, a wszystko zrozumiesz”. Serce Anny zabiło mocniej. Przeczytała list trzy razy, nie wierząc własnym oczom.
Co to znaczyło, kiedy Marina to napisała i co miała przez to rozumieć? Spojrzawszy na drzwi, Anna uklękła i zajrzała pod łóżko. W najdalszym kącie, niemal przy ścianie, dostrzegła coś ciemnego. Pudełko przyklejone taśmą do spodu łóżka.
Gdy po nią sięgnęła, w korytarzu rozległy się kroki Victora. Anna zeszła na kolację ze starannie wyćwiczonym wyrazem twarzy, mieszanką żalu i zmęczenia, która potrafiła ukryć strach. Victor już czekał przy stole.
Zamówił na wynos jej ulubiony makaron z owocami morza. „Prawie nic nie jadłaś od wczoraj” – powiedział, napełniając im kieliszki winem. „Musisz nabrać sił…”
Anna siedziała naprzeciwko niego, czując się jak aktorka w śmiertelnie niebezpiecznym przedstawieniu. Każdy gest, każde słowo mogło ją zdradzić. Ukryła plecak z dokumentami w szybie wentylacyjnym łazienki, w jedynym miejscu, gdzie Victor na pewno by nie zajrzał.
„Dziękuję”. Sięgnęła po widelec, zmuszając się do jedzenia. „Masz rację, muszę jeść”.
Victor patrzył na nią z lekkim uśmiechem. Wcześniej ten uśmiech wydawał jej się ciepły i znajomy. Teraz dostrzegła w nim coś drapieżnego.
„Rozmawiałem z dyrektorem szkoły” – powiedział, nalewając łyk wina. „Zbierają pieniądze na tablicę pamiątkową dla Mariny; chcą ją umieścić w pracowni biologicznej”. Anna skinęła głową, powstrzymując łzy.
Marina tak bardzo kochała biologię, marzyła o zostaniu biologiem morskim i badaniu delfinów. „To dobrze” – powiedziała – „byłaby zachwycona taką pamiątką. Przekazałam w naszym imieniu darowiznę, sporą sumę”.
„Myślę, że masz rację”. Anna uważnie przyjrzała się mężowi. Skąd wziął pieniądze na tak „dużą sumę”, skoro dokumenty znalezione przez Marinę wspominały o poważnych długach? Chyba że to było „ubezpieczenie”; otrzymał już pieniądze za śmierć córki.
„To bardzo hojne z twojej strony” – powiedziała, starając się mówić spokojnie, zwłaszcza biorąc pod uwagę naszą sytuację finansową. Victor zamilkł na chwilę, po czym wzruszył ramionami. Firma ostatnio radzi sobie lepiej, a poza tym są rzeczy ważniejsze niż pieniądze.
Uniósł kieliszek, jakby wznosząc toast. „Za pamięć Mariny! I za naszą przyszłość!” Anna uniosła kieliszek, ale w tym momencie zauważyła dziwny ruch w dłoni Victora. Odwrócił się na sekundę i zastanawiała się, czy wrzucił coś do jej wina, czy to tylko jej wyobraźnia, paranoja po tym wszystkim, czego się dowiedziała.
„Za pamięć!” – powtórzyła, ale nie piła, tylko dotknęła swoim kieliszkiem jego kieliszka. Victor nie spuszczał z niej wzroku, czekając, aż weźmie łyk. Anna odstawiła kieliszek i wróciła do jedzenia.
„Jestem dziś tak zmęczony, że chyba pójdę wcześniej spać”. „Napij się wina!” – nalegał Victor. „To ci pomoże się zrelaksować”.
Specjalnie wybrałam twój ulubiony. Anna wymusiła uśmiech. „Dziękuję, ale myślę, że alkohol tylko pogorszy teraz ból głowy.
„Lepiej wezmę środek uspokajający”. Wstała przy stole, czując, jak mięśnie pleców napinają się pod jego spojrzeniem. Nie odwracając się, poszła na górę do sypialni, zamknęła drzwi i oparła się o nie, trzęsąc się ze strachu. Dosypał czegoś do wina, była prawie pewna.
Co to było? Tabletka nasenna? A może coś bardziej niebezpiecznego? Może postanowił nie czekać sześć miesięcy, tylko przyspieszyć sprawę? Anna poszła do łazienki, zamknęła drzwi na klucz i wyciągnęła z szybu wentylacyjnego plecak z dokumentami. Musiała zrobić kopie i ukryć je w różnych miejscach. Gdyby coś jej się stało, dowody musiały wpaść w ręce policji.
Wyjęła telefon i zaczęła fotografować każdy dokument, każdą stronę korespondencji. Następnie wgrała wszystko do chmury i wysłała kopie na służbowy adres e-mail. Po chwili namysłu założyła nowe konto e-mail i wysłała tam kopie, zapisując dane logowania na kartce papieru, którą schowała w kosmetyczce.
Skończywszy, Anna usłyszała kroki Victora. Wchodził po schodach. Szybko schowała plecak do schowka, odkręciła kran i udawała, że myje twarz.
Drzwi sypialni się otworzyły, Anna zakręciła wodę, otarła twarz ręcznikiem i wyszła z łazienki. Victor siedział na brzegu łóżka z tabletkami i szklanką wody. „Przyniosłem ci środek uspokajający” – powiedział.
„Zapomniałaś o tym na dole”. Anna zamarła. Nie wzięła żadnych środków uspokajających do kolacji, nie wspomniała o żadnych konkretnych lekach, po prostu powiedziała, że napije się czegoś zamiast wina.
„Dziękuję”. Podeszła i wzięła szklankę i tabletki. „Jesteś bardzo troskliwy”.
Victor nie odszedł, obserwując ją i czekając, aż zażyje lekarstwo. Anna włożyła tabletki do ust, udawała, że je połyka i popiła wodą. W rzeczywistości trzymała je między dziąsłami a policzkiem, tak jak nauczyła się tego w dzieciństwie, kiedy nie chciała pić gorzkiego lekarstwa.
„Dobrze” – Victor skinął głową, wstając – „a teraz połóż się, musisz odpocząć. Jutro będzie pracowity dzień, przyjadą przeprowadzkowcy, będziemy musieli dopilnować wszystkiego”. Pochylił się i pocałował ją w czoło.
Anna oparła się pokusie odsunięcia się; jego usta były lodowate. „Zaraz wracam” – powiedział – „kończę właśnie pewne sprawy na dole”. Kiedy wyszedł, Anna wypluła tabletki na serwetkę.
Dwie małe białe pigułki, nie jej zwykły środek uspokajający, w kapsułkach. Co to było? Zawinęła je w serwetkę i schowała do kieszeni szlafroka. Będzie musiała dowiedzieć się później.
Anna położyła się na łóżku i naciągnęła kołdrę pod brodę. Udawała, że śpi, kiedy Victor wrócił. Stał nad nią przez dłuższą chwilę, wpatrując się w jej twarz, a potem ostrożnie sprawdził puls na szyi.
Zadowolony, rozebrał się i położył obok niej. Anna leżała nieruchomo, regulując oddech, jakby spała. Przez półprzymknięte powieki obserwowała, jak Victor wyjmuje telefon, pisze do kogoś, a potem nastawia budzik i gasi światło.
Noc ciągnęła się w nieskończoność. Anna bała się poruszyć, żeby się nie zdradzić. Kiedy oddech Victora stał się równy i głęboki, ostrożnie odwróciła głowę i spojrzała na zegarek.
Trzecia nad ranem. Jeśli miał coś w planach, to nie na dziś wieczór. Może te tabletki były tylko nasennymi, żeby utrzymać ją w głębokim śnie, podczas gdy on przeszukiwał dom.
Ta myśl sprawiła, że poczuła napięcie. Co, jeśli znalazł plecak z dokumentami? A co, jeśli już go znalazł i tylko czekał na odpowiedni moment? Victor nagle się poruszył. A Anna zamarła.
Ale on tylko się przewrócił i spał dalej. Odetchnęła z ulgą. Musiała działać…
Yo Make również polubił
Mój przybrany ojciec sprzedał swoją krew, żeby mnie wysłać do szkoły. Teraz zarabiam 5000 dolarów miesięcznie. Przyszedł pożyczyć pieniądze, ale nie dałam mu ani centa.
Co wąsy podbródkowe mogą powiedzieć o Twoim zdrowiu?
Pieczony bakłażan: proste, ale smaczne danie wegetariańskie do spróbowania
„Nie wsiadaj do samolotu! Zaraz wybuchnie!” – krzyknął bezdomny chłopiec